Zarówno dyplom jak i aneks Krystyny Jedrzejewskiej-Szmek jest prezentowany w tej samej niewielkiej przestrzeni w taki sposób, że tworzy jedną złożoną pracę. Nie da się zobaczyć trzech aneksowych projekcji bez poruszania się wokół dobrze zaaranżowanych dyplomowych obiektów i ich lightbox’owych uzupełnień. Te dwie warstwy prezentacji tworzą dopełniającą się, spójną wizualnie całość. Łączy je także temat, jest nim teren wawerskiego Zakola, miejsca w Warszawie, które poprzez swój ekosystem jest bardzo odległe od cywilizacji. Jego charakterystykę przybliża nam autorka w swojej pracy teoretycznej. Wprawdzie koncentruje się w niej głównie na nieobecnych na wystawie mchach, nie mniej jednak ta lektura daje nam klucz do zrozumienia postawy twórczej autorki. Jest to pozycja, w której działalność artystyczna przenika się z działalnością botaniczną i subtelnym aktywizmem.

Wszystkie elementy wystawy pochodzą z Zakola. Są tam znalezione. Na projekcjach kontemplujemy przyśpieszone cyfrowo, ulegające naturalnym przekształceniom pozostałości dawnej obecności człowieka, a dosłownie pozostawione w Zakolu śmieci. Oczywiście im bardziej rozłożone, im mniej w nich cech przemysłowej, toksycznej produkcji tym stają się bardziej tajemnicze, piękne. Im więcej czasu upływa od nadaktywności ludzkiej tym staje się ona bardziej akceptowalna dla świata przyrody, ale i dla zmysłu estetycznego autorki, jak i pewnie dla większości odbiorców tej pracy. Możemy nostalgicznie pomyśleć o przemijalności człowieka, ale też wyobrazić sobie postapokaliptyczny krajobraz, w którym jacyś kolejni ludzie snują fantazję nad odkrytymi prehistorycznymi obiektami. Podróżując jeszcze bardziej w przyszłość, jeszcze kolejni ludzie na podstawie opowieści tych wcześniejszych być może będą próbowali odtworzyć jakieś dawne magiczne przedmioty służące do symulacji tzw. wirtualnych światów. I nieporadnie, naiwnie bez wyspecjalizowanych narzędzi spróbują wyrzeźbić VR Lab, w podobny sposób jak to zaproponowała artystka w swojej głównej części dyplomowej. Tu znalezione w Zalesiu martwe fragmenty, roślin, drzew, korzeni poddane nieznacznej ingerencji, tworzą złożony technologiczny osprzęt. Jak on działa? Prawdopodobnie ma na to wpływ różnorodność użytych gatunków roślin. Przewody, czujniki, nadajniki, kontrolery, wtyczki, głośniki i gogle jakoś się ze sobą komunikują, białym pigmentem artystka zaznacza kluczowe dla systemu miejsca, tylko trzeba przełamać syndrom ślepoty na przyrodę, czyli jak najmniej korzystać z realnych VR Labów. Ewentualnie korzystać z nich w przekorny sposób tak jak to zrobiła Krystyna Jędrzejewska-Szmek.

Dr hab. Piotr Kopik

Krystyna Szemek jest czynnie działającą artystką, biolożką, badaczką i edukatorką. W swojej praktyce artystycznej wykorzystuję zarówno sztukę jak i naukę, eksploruje zagadnienia relacji człowieka z roślinami oraz roślin z ludźmi. Szmek jest rezydentką Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia, realizowała projekty w ramach programów społecznych U-Jazdowskiego, publikuje teksty naukowe w Polsce i zagranicą, w tym roku otworzyła świetną wystawę “Plant blindness syndrome” w Galerii Jedna Druga. W zeszłym roku czynnie działała w projekcie Zakole “w ramach którego grupa aktywistów, naukowczyń, artystów i przedstawicielek lokalnej społeczności poszukiwała nowego sposobu opowiadania i doświadczania miejsc takich jak Zakole Wawerskie, a także przybliżała perspektywy istot zamieszkujących i współtworzących te tereny”.

Praca dyplomowa zatytułowana VrLab powstała w wyniku rozmów i eksperymentów mających miejsce w Pracowni 3d i Zdarzeń Wirtualnych. Pani Szmek jest osobą negującą przyjęty stan rzeczy, odrzucającą tezy i zagadnienia przyjęte za oczywiste, szuka swojej prawdy w dość szybko umierającym świecie. Jest wrażliwa na materię, otwarta na sieciowanie nie jako wymianie peer-to-peer a bardziej root-to-root. 

Cykl obiektów wykonanych przez artystkę nawiązuje do współczesnych urządzeń technologicznych służących do odbioru treści wirtualnej rzeczywistości. Czy wiemy jak działa nasz smartfon, czy potrafimy wymienić metale wchodzące w jego skład? Imponująca jest lista surowców, które można odzyskać z telefonu, znajdziemy tam: miedź, aluminium, srebro, złoto, kobalt, żelazo i pallad. Nie musimy wspominać, że pierwiastki te wydobywane niewolniczą pracą w kolebce ludzkości przez Chińskie konsorcja są na wyczerpaniu. Czy potrafimy sklasyfikować istotniejsze dla nas zagadnienia jak rząd i gatunek roślin które zamieniają dwutlenek węgla w tlen, bez których życie na ziemi nie byłoby możliwe. Te pytania i wątpliwości są osią działań i badań artystki. Na uwagę zasługuje bio-estetyczny vibe skontrastowany z autorską strategią ekspozycyjnyjną.

Istotę obiektów odbieram jako nawiązanie do Kultów cargo. Kargizm i idące za nim ruchy religijne szerzące się głównie na wyspach Oceanu Spokojnego, głosiły nadejście nowego porządku: równości wszystkich ludzi, białych i ciemnoskórych oraz powszechnego dobrobytu i rozwinęły się na Fidżi w XIX wieku.

Kult ten został zauważony przez antropologów w momencie, gdy ludność tubylcza zaczęła budować obiekty przypominające lądowiska i pasy startowe dla samolotów, nabrzeża dla statków, magazyny itp. Okazało się, że miejscowi widząc, że biali budują pasy startowe i lądowiska, czego wynikiem jest przylatywanie samolotów z żywnością i innymi dobrami, zaczęła ich naśladować. W świadomości tubylców samoloty przylatywały z nieba i były kierowane na ziemię przez bogów, natomiast biali ludzie byli tylko pośrednikami, którzy nie przekazywali im wszystkich zsyłanych dobrodziejstw (stąd kult cargo). W kulcie tym często ujawniał się sprzeciw wobec kolonializmu.

Szmek wprowadziła podobną relację – tworzy naturalne, naiwne i zaobserwowane formy bazujące na zaawansowanej technologii – wysoko wydajne head mounted displays, okablowanie, trakery czy kontrolery VR. Bawi się ona ich formą, ingerując w formy przyrodnicze tylko wtedy gdy jest to niezbędne. Ich forma jak i dokumentacja fotograficzna jest ciekawym przykładem negacji współczesnej technologii, świadomym spojrzeniem na nadchodzące zmiany cywilizacyjno-społeczne oraz zwróceniem uwagi na świat flory który nie popełnia błędów tak jak jednostki naczelne.

Istotne jest zestawienie głównej pracy dyplomowej z aneksem wykonanym w pracowni Prof. Romualda Woźniaka i dr Agnieszki Wach. Obie realizacje dopełniają się tworząc ważną i aktualną wypowiedź wobec otaczającej nas rzeczywistości.

Dr hab. Jakub Wróblewski